Lider zbyt wymagający

Poloniści jednak nie załamali się. Próbowali pressingiem powodować błędy w ekipie przyjezdnych. Kaliszanie rzeczywiście się gubili, ale nie miało to przełożenia na klarowne sytuacje bramkowe.

Goście podwyższyli na 2:0 po stałym fragmencie gry, a pomogli im w tym leszczynianie. Piłkę głową do swojej bramki skierował jeden z Polonistów.

To podcięło skrzydła podopiecznym trenera Jakuba Pujanka. Do końca I części gry niepodzielnie panowali przyjezdni, którzy podwyższyli na 3:0, pomimo że strzał był słaby. Problem w tym, że piłka podskoczyła przed interweniującym bramkarzem i wkulała się do siatki.

Po przerwie Włókniarz miał wszystko pod kontrolą. Podwyższył na 4:0. Gospodarze dążyli do zdobycia choćby honorowej bramki. Mieli nawet kilka sytuacji, bo znów chwilami wywierali presję na liderze rozgrywek. W 83 minucie rozmiary zwycięstwa Włókniarza zmniejszył Turbański, ustalając wynik na 1:4.

Głównym mankamentem naszego zespołu od kilku spotkań nie jest słaba gra, a indywidualne błędy. Każdy rywal takie błędy po prostu wykorzystuje. Dzisiaj też prezentowaliśmy bramki rywalowi. Pomimo porażki postawa zespołu mnie cieszy, bo walczyliśmy do samego końca. Stworzyliśmy sobie też kilka sytuacji, które powinny zakończyć się bramką. Myślę, że gdyby taka bramka wpadła w I połowie, byłoby też inaczej. Przykre to i niepokojące, że złapaliśmy dzisiaj aż trzy kontuzje i nie ukrywam, że popsuło nam to taktykę. Do tego doszła nieodpowiedzialność jednego z naszych piłkarzy, który zachował się bardzo nieładnie i otrzymał czerwoną kartkę. Jego zachowanie pozostawię bez komentarza – powiedział Jakub Pujanek, trener Polonii.

Polonia 1912 Leszno – Włókniarz 1925 Kalisz 1:4 (0:3)

Bramka dla Polonii: Turbański (83)

Polonia: Wojciechowski – Dajewski, Moksiewicz, Ratajczak (Neczyński), Bieniek – Nowak (Kachel), Weber (Zawidzki), Nowacki, Turbański, Pitrowski – Kaczmarski