o było chyba najspokojniejsze zwycięstwo naszej drużyny, która panowała podczas tego meczu niepodzielnie. Na pierwszą bramkę trzeba było jednak czekać do 26 minuty, kiedy na listę strzelców w ogromnym zamieszaniu podbramkowym wpisał się Miłosz Lokś.
Kilka minut później było już 2:0, a wynik spotkania podwyższył Bogumił Ceglarek, który jeszcze wcześniej zmarnował doskonałą sytuację bramkową, mając przed sobą tylko bramkarza. Do przerwy wynik się utrzymał, a Polonia cały czas prowadziła grę, która mogła się podobać.
Bardzo szybko po przerwie na 3:0 podwyższył Płocharczyk. Poloniści dążyli do zdobycia kolejnych bramek i pomimo, że sytuacji bramkowych było jeszcze kilka, to do siatki nie wpadło już nic.
– Jestem zadowolony z gry. Panowaliśmy niepodzielnie i nasze zwycięstwo nie podlegało dyskusji. Poniekąd może wykorzystaliśmy kłopoty gości, ale mnie cieszy gra jaką dzis zaprezentowaliśmy. Liczymy na to, że za tydzień w Kobylinie będziemy to kontynuować – powiedział Waldemar Jędrusiak, trener Polonii.
– To był najniższy wymiar kary jaki nas spotkał w Lesznie. Mamy swoje problemy, gdzie zatraciliśmy cechy wolicjonalne. Musimy to jakoś przetrzymać, a w październiku czekają nas najważniejsze mecze. Tam musimy pozbierać punkty. Na tę chwilę walczymy o utrzymanie – powiedział Dawid Dominiczak, szkoleniowiec PKS Racot.
Polonia 1912 Leszno – PKS Racot 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Lokś (26), 2:0 Ceglarek (31), 3:0 Płocharczyk (51)
Polonia: Szczerbal – Konieczny, Lokś, Bugzel, Kowalski – Glapiak (85 Ramota) , Rerak, Krawczyk, Ceglarek (60 Wydmuch), Płocharczyk (65 Marciniak) – Gendera (76 Pawlicki)