Orzeł pozbawiony skrzydeł

Polonia rozpoczęła w sposób wymarzony, a strzał życia z woleja, już w 24 sekundzie spotkania wyszedł Bogumiłowi Ceglarkowi, który kropnął nie do obrony. Potem też strzelał po raz drugi z woleja, ale trafił w poprzeczkę. Był też strzał w słupek Krawczyka. To jednak były nieliczne sytuacje z I połowy, kiedy piłka nie zatrzepotała w siatce.

Kolejno trafiali: dwa razy Łukasz Glapiak, raz z karnego, Gendera oraz również dwa razy Krawczyk i było 6:1. Tak, tak, bo i goście trafili. Przy stanie 2:0 Orzeł zaskoczył Polonistów jedną z nielicznych kontr, łapiąc nawet kontakt.

Po przerwie Orzeł nastawił się bardzo defensywnie. Mecz trochę stracił na atrakcyjności, ale w samej końcówce Poloniści znów mieli mocny akcent. Krawczyk ustrzelił hatt-tricka, a Rerak w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 8:1, wykorzystując drugi tego dnia rzut karny.

Ciesze się niezmiernie. Ta pierwsza połowa była taka, że wszystko wychodziło. Mało jest takich spotkań, że wychodzi wszystko. Była ładna gra piłką, dokładne podania, piękne bramki. Po przerwie było ciężej, bo rywal chciał uniknąć prawdziwej kompromitacji, ale w końcówce znów trafialiśmy – powiedział zadowolony Waldemar Jędrusiak, trener Polonii 1912 Leszno.

Forma rzeczywiście rośnie. Strzelamy dużo bramek. Mój drugi hatt-trick z rzędu. Ale to nie jest najważniejsze. Cieszę się z tego powodu, bo może już nigdy mi się coś takiego w karierze nie przydarzyć. A co do zespołu to myślę, że dalej pójdziemy za ciosem – przyznał Artur Krawczyk, kapitan drużyny.

Polonia 1912 Leszno – Orzeł Mroczeń 8:1 (6:1)

Bramki dla Polonii: Ceglarek (1), Glapiak (16, 22-karny), Krawczyk (25, 44, 85), Gendera (26), Rerak (90+2 – karny)

Polonia: Maćkowiak – Marciniak, Bugzel, Kowalski, Jęsiek – Glapiak (67 Płocharczyk), Rerak, Pawlicki, Ceglarek (63 Ramota), Krawczyk – Gendera (58 Wydmuch)